Kolejny dzień.... Już ich nie liczę. Nie mogę. Nie mam sił.... Muszę przestać.
Byliśmy nad morzem.... Analizowałam sobie stan rzeczy..... Bo:
Gdyby zabrała Cię woda..... Mogłabym mieć do niej pretensje....
Gdyby zabrał Cię pożar.... Mogłabym mieć do niego pretensje....
Gdyby zabrał Cię wypadek..... Mogłbym mieć do niego pretensje....
Gdyby zabrała Cię choroba....Mogłabym mieć do niej pretensje....
Ale zabrałeś sam siebie.... Do kogo mam mieć pretensje?
Uświadomiłam sobie też jedną rzecz.... De facto dzięki mojemu terapeucie.... Zostawiłeś też mnie.... Zostawiłeś mnie. Tak po prostu. Nie chciałam tego faktu do siebie dopuścić z prostego względu - abym nie czuła się jak kompetne gówno.... Tak właśnie... Bo jak ma się czuć osoba, której partner popełnia samobójstwo? No jak? Niewystarczająca, zła, samolubna, egoistyczna, brzydka, głupia..... Jak gówno...
Muszę się od tego odciąć.... Muszę przestać analizować przeszłość, aby iść dalej... Ale jak? Jak wszystko kojarzy mi się z Tobą? Każda rzecz, sytuacja, muzyka, spacer, bieganie, aplikacje, życie.... Wszystko.....
Boję się jutra.... Boję się dzisiaj.... Boję się siebie.... Swoich myśli....