Archiwum lipiec 2019


Wpis 2019-07-27, 01:18
27 lipca 2019, 01:24

Są dni lepsze, są dni gorsze.... Lepsze płyną spokojnie. Czuję wtedy, że odzyskuje siły. I nagle nadchodzi on. Gorszy dzień. Wtedy stres i lęk mnie pochłania. W swoją odchlań bez dna. Snuję się wtedy.... Nie wiem dokąd, ani po co. Łzy bezwiednie płyną po policzkach. Czy tęsknię za Tobą? Za tym popapranym życiem? Ci, którzy są blisko wiedzą. Ci którzy mnie nie znają tylko dopowiadaja sobie swoje scenariusze, w których ja jestem tą zła.
Ile jeszcze cierpienia mnie czeka? Ile jeszcze bólu? Ponoć Bóg daje tyle ile jesteśmy w stanie unieść..... Ja zewsząd , na około dostaje tylko baty. Gdzie nie wyjdę, z kim nie rozmawiam wciąż jest coś nie tak. Dajcie mi żyć po swojemu. Dajcie mi przeżywać po swojemu. A jak się nie podoba - zapraszam - załóż moje buty i przejdź przez to co ja....

Dzień 38. ..
16 lipca 2019, 17:02

Dzień 38...

"Im dalej w las, tym więcej drzew...."

Dzień po dniu wyrasta nowe, zaczyna sie robić, ciemno, duszę się... Nie mam czym oddychać..... 

Dzień 36.....
14 lipca 2019, 14:22

Dzień 36....

Siedzę sama w pustym domu. Rodzice wyjechali. Boję się tej samotności. Gdzie jesteście wszyscy, którzy tak obiecywali, że zawsze mogę na Was liczyć? Że zawsze są obok mnie? Przypomiał mi się tutaj super pasujący opis mojej karty w tarocie " Przede wszystkim nie licz na to, że ktoś Ci pomoże, bo ludzie są zawodni. Lepiej uniknąć tej życiowej lekcji."

 

Siedzę sama na balkonie, piję kawę, łzy lecą ciurkiem... Po prostu. Nie panuję nad tym. Nagle z oddali i z bliska słychać wycie psów. Skomlenie. Jakby wszystkie zwierzęta w okolicy łączyły się ze mną w tym bólu. Chociaż one...

No tak zapomniałam o najważniejszej rzeczy - przecież każdy ma swoje życie. Każdy idzie do przodu. Ja też muszę. Nie mogę stać w miejscu. Ale czuję, że nie mogę się ruszyć. Jakbym przywarła do miejsca w którym jestem. Jakbym godziła się z tym bólem i przyjmowała go każdego dnia na swoje braki na nowo, na nowo i znów na nowo.....

Dzień 34....
12 lipca 2019, 23:32

Nie mogę zasnąć... Od 3 dni czuje się tragicznie. Lęki wróciły.... Tabletki przestają działać tak jakbym chciała.
Wciąż powraca do mnie wszystko jak bumerang...
Niedziela godzina 6:40. Śpię. Nagle z hukiem wchodzi mama do pokoju :
"K.!!! W. Się powiesił"
Wyskakuję z łóżka, chwilę łapię swoje myśli, chwilę zastanawiam się co ona do mnie mówi!??!!! Ze kto, że jak, że o co chodzi??
Zbiegam na dół.... Tata się trzęsie. Pytam z przerażeniem co się dzieje?
W. Się powiesił.
Ale jak? Ale gdzie?
Pod wiata, wisi tam, trzeba go ściągnąć.
Tysiace myśli przelatuje mi w głowie. W takim momencie trudno racjonalnie myśleć. Ręce zaczynają drżeć. Moja myśl - to Hydroxzyzyna albo od razu dwie...
Idąc do góry słyszę jak mama dzwoni na policję. Nie może zebrać słów. Dzieci zaczynają się budzić. - "mama zrób mi kakao",
Moje dzieci biedne. Co dalej? Co dalej? Co mam robić? Zrobiłam najlepsze co mogłam. Zajęłam się dziećmi. W głowie czułam obłęd. Obłęd, po prostu. Jakbym była ubrana w kaftan i miała pukac do zakładu psychiatrycznego.
Dziś czuję się podobnie. Wraca do mnie ten obraz jak bumerang. Ten strach. Ten lęk, moja Marysia która chciała iść na dół po misia.... Słowa mamy kolysza się w mojej głowie. Nie pozwalaja mi spać....

dzień 29....
07 lipca 2019, 10:19

Dzień 29.... Dziś zacznę kierować swoją wypowiedź do ludzi. Ludzi zawistnych, którzy obserwują, plotkują, a tak naprawdę nic nie wiedzą. 

Tyle plotek chodzi, plotek wyssanych z palca. Z powodu Twojegu czynu. 

Tyle plotek chodzi o mnie, że nie zachowuję się tak jakby sobie tego życzyli. No właśnie kto by sobie życzył? Ludzie. Śmiechu warte to jest po prostu. Nigdy nie robiłam nic pod publikę. Zawsze miałam dystans do ludzi i tak jest do tej pory. Nie będę chodzić w worku żałobnym i w rogu domu wyć do ściany. To nie ja. A to co zrobiłeś to też nie powód do takiego zachowania. 

Byłam w piekarni po ciasto. Od tak, bo lubię. Na mój zakup jedna z pracownic skomentowała - ja to bym nic nie przełknęła. Serio ? Serio ku*wa???!!! Ja mam dwójkę dzieci, którymi muszę się zająć! Skąd mam brać energię? Z powietrza? 

Komentarz na temat ciuchów, w które się ubieram. To już w ogóle jest żenada. Żałobę nosi się w sercu, a nie na pokaz. Właśnie żałobę. Czy moja złość to żałoba? Czy mój żal względem Ciebie to żałoba? Może ja tego w ogóle nie czuję. Oprócz negatywnych emocji względem tego co się stało nie mam innych. Po prostu nie mam.

Znowu mi się śniłeś. Zresztą jak co dzień. Twoja mama jaka poruszona, bo do niej nie chcesz przyjść! I  jak nie przyjdziesz, to "ona przyjdzie do Ciebie" . Nie komentuję tego. 

Bardzo dosadnie i dokładnie zapamiętałam ze snu kartę. Jupek czerwone serce, a na niej 3 serca.... Co chciałeś mi przekazać?

Powiem szczerze, że mam już dość tej dziwnej sytuacji. Psychicznie jestem tak zmęczona :(